Właśnie jesteśmy świadkami spektaklu, który nie ma nic wspólnego ze wspólnym, społecznym obchodzeniem urodzin Najjaśniejszej. Jeśli przywódcy nie są w stanie stanąć ramię w ramię i przejść wspólnie od jednego ważnego dla Niepodległości Polski miejsca do drugiego ważnego dla Niepodległości Polski miejsca - to znaczy, że duch wspólnoty w nas właśnie zczezł. I nic nie poradzi nasze członkostwo w Unii Europejskiej, czyli w strukturach mających umacniać, uczyć nas wspólnoty. My sami mamy jakiś defekt, który nie pozwala nam wyjść z opłotków interesu własnego, no może jeszcze interesu grupy interesu, której jesteśmy członkami. To na co nas stać, to granie w spektaklu świata roli podrzędnej, eksploatowanej przez inne społeczeństwa zbiorowości, w której idea "społem" niosącą tyle ważnych wartości kultury właśnie mrze na ulicach nie tylko Warszawy.
316
BLOG
Komentarze